poniedziałek, 27 października 2014

Chapter Two



    Patrzyłam zszokowana na blondyna, a po chwili wybuchłam śmiechem, prawdziwym i niewymuszonym. Nie sądziłam, że już pierwszego dnia tutaj spotkam starego przyjaciela. Po moim wyjeździe nasz kontakt się urwał, zero telefonów, wiadomości i spotkań. A teraz normalnie z nim rozmawiam. 
- O czym myślisz? - spytał. Spojrzałam w jego oczy i szczerze się uśmiechnęłam. Tak bardzo za nimi tęskniłam. 
- Nie wiem, chyba o niczym. - przecież nie powiem mu, że o Nim... dlaczego on tak na mnie działa? To chyba nie jest normalne. 
- Chcesz się gdzieś przejść? - przytaknęłam i wstałam od stolika. Szybko opuściliśmy kawiarnie i udaliśmy się w nieznanym mi dotąd kierunku. Poczułam wibracje w prawej kieszeni spodenek. Zwinnym ruchem wyciągnęłam znajdujący się tam telefon. Przejechałam palcem po ekranie i weszłam w nową wiadomość.


Od James : Napisz gdzie jesteś. Luke po Ciebie przyjedzie. 

Luke? Jaki Luke? Nie znam żadnego Luke'a. Wystukałam w odpowiedzi adres ulicy na, której się znajdujemy i poprosiłam Tate'a o mały postój na najbliższej ławce, a on nie pytając dlaczego zgodził się. 
- Coś ważnego? - spytał pokazując na telefon
- Nie, chyba nie. Po prostu James kazał napisać mi gdzie jestem, i zaraz ktoś ma po mnie przyjść. - odpowiedziałam i wzruszyłam rękami. 
- Masz ochotę wyjść dzisiaj gdzieś wieczorem? Kino albo coś podobnego? - na jego czole pojawiła się mała żyłka, świadcząca o zdenerwowaniu. 
-Jasne, kino brzmi kusząco. - uśmiechnęłam się najlepiej jak umiałam, a on odetchnął z ulgą. To zwykłe wyjście przyjacielskie więc nie ma się czego bać, prawda? To dlaczego się denerwuje? Nagłe skurcze dopadły mój żołądek. Boże, co się ze mną dzieje? Złapałam się za brzuch, co nie uszło uwadze blondyna.
- Coś Cię boli? - spytał z troską, przenosząc wzrok z brzucha na moją twarz 
- Lekki skurcz. Zaraz przejdzie. - posłałam mu słaby uśmiech, a on to odwzajemnił. Po paru sekundach skurcz zaczął ustawać. To było dziwne. Odetchnęłam z ulgą, gdy cały ból przeszedł. Usiadłam prosto i poprawiłam okulary. 
- Charlotte? - nagle koło nas pojawił się jakiś chłopak. Był dość wysoki, miał brązowe włosy i kolczyk w dolnej wardze. To on siedział w salonie z James'em. Jego wzrok przeszywał mnie na wylot. Spojrzałam w stronę Tate'a, był spięty. Linia jego szczęki wyraźnie się odznaczała, a na czole znowu pojawiła się wystająca żyłka. Przełknęłam ślinie i przytaknęłam - Chodź, James na Ciebie czeka. 
Leniwie wstałam z ławki, a blondyn zrobił to samo. Podeszłam i przytuliłam go na pożegnanie, a on zamknął mnie w mocnym, zdecydowanie za mocnym, uścisku.  
- To widzimy się wieczorem? - spytał, gdy się od siebie oderwaliśmy 
- Tak, do zobaczenia. - uśmiechnęłam się i podeszłam do Luke'a. On uśmiechnął się ironicznie, odwrócił się i odszedł. Ruszyłam za nim, cały czas się mu przyglądałam. Było w nim coś interesującego, coś co przyciągało uwagę. Może to te oczy? Jedne z piękniejszych jakie kiedykolwiek widziałam. Stop. Nie mogę tak myśleć. Co się ze mną dzisiaj dzieje? Chyba oszalałam. 
- Wsiadaj. - rzucił obojętnie otwierając mi drzwi do czarnego terenowego samochodu, cóż za dżentelmen. Powoli wsiadłam na miejsce obok kierowcy, zamknęłam drzwi i zapięłam pas. Chłopak odpalił samochód i z piskiem opon wyjechał z parkingu. 
- Dlaczego James kazał Ci po mnie przyjechać? - spytałam po chwili ciszy
- Bo nie podoba mu się z kim wychodzisz. - zatrzymał się na czerwonym świetle i zaczął mi się przyglądać - Nie sądzę, żebyś dzisiaj gdzieś wyszła. - rzucił i przygryzł dolną wargę, poczułam, że moje policzki robią się czerwone. Zasłoniłam twarz włosami, i usłyszałam śmiech bruneta. 
- Niby dlaczego? 
- Bo chce spędzić z tobą trochę czasu. No wiesz, dopiero przyjechałaś. Nie znasz nas... - uśmiechnął się bezczelnie, i ruszył gdy światła zmieniły kolor. Nie miałam ochoty kontynuować tej rozmowy, więc odwróciłam twarz w stronę okna i podziwiał widoki. Od czasu do czasu czułam na sobie wzrok chłopaka, ale nie zwracałam na to zbytnio uwagi. Był chamski i bardzo pewny siebie, ale gdybym tak wyglądała pewnie też bym taka była. Westchnęłam i wyjęłam telefon z kieszeni. Chciałam napisać do Jazmine, ale gdy zobaczyłam, że poziom baterii wynosi trzy procent, zrezygnowana schowałam telefon. 
- Daleko jeszcze? - spytałam, bo droga niesamowicie się dłużyła. 
- Jesteś strasznie niecierpliwa. - rzucił, dlaczego on doprowadza mnie do szału? Prychnęłam i wywróciła oczami - Nie rób tak. - rzucił ostro, a ja spojrzałam na niego zszokowana.
- Bo? 
- To dziwkarskie. - prawie zadławiłam się powietrzem 
- Nie jestem dziwką. - pierwszy raz w życiu mój ton był opryskliwy. Zawsze byłam miła dla wszystkich, ale ten chłopak był wyjątkiem. Doprowadzał mnie do białej gorączki. 
- Spokojnie księżniczko. - zaśmiał się, i w końcu zapanowała cisza. Gdy samochód wjechał na podjazd, nie zdążył się zatrzymać, a mnie już w nim nie było. 
- Charlotte poczekaj. - jego głos rozniósł się echem po okolicy, a ja jak na komendę zatrzymałam się, nie wiem dlaczego to zrobiłam. Staną przede mną i jedną ręką podniósł mój podbródek, przez co byłam zmuszona spojrzeć w jego oczy. Chciałam się wyrwać, ale coś mi nie pozwalało. Jego oczy były cudowne, takie wyjątkowe. Miały odcień miodu? A może złota? Nie byłam pewna, ale tonęłam w nich. 
- Czego? - udałam, że mnie to nie rusza. Wywrócił oczami i podszedł jeszcze bliżej - Nie rób tak, to dziwkarskie. 
Odepchnęłam go i szybkim krokiem weszłam do domu. Zamykając drzwi usłyszałam jeszcze jego uroczy śmiech. 

__________________________________________________________________________ 
Już drugi :)
Podoba się wam? 
Nareszcie coś zaczyna się dziać :D
Dziękuje za ten jedne komentarz, naprawdę motywuje
mnie do dalszej pracy. 
Uwaga: Rozdziały będą pojawiały się najprawdopodobniej co poniedziałek :)
2 komentarze = nowy rozdział


   

3 komentarze: